10.09.2023
Wywiad dla Manager Report Kampus Innowacji CIC
Spotykamy się w warszawskim kampusie innowacji CIC…
Natalia Siniłło: Zawsze, gdy ktoś przychodzi do Trend House i pyta, co my tu robimy, odpowiadam właśnie na zasadzie metafory, że od trzech lat rozwijamy miejsce, gdzie liderzy innowacji będą mogli wyjść ze swoich baniek branżowych i spotykać się z ludźmi, których wcześniej nie mieli okazji poznać. Jest to fundament naszej działalności programowej. Zwykle zapominamy, jak ważna i inspirująca jest różnorodność. Tutaj, w Trend House, może się spotkać profesor z młodym start-upowcem lub manager z artystą, który jest świetny w swojej dziedzinie, ale kompletnie nie ma pojęcia, jak biznesowo zarządzać swoim talentem. Możliwość pokonania niewidzialnych, ale realnych barier pozwala poszerzyć wiedzę, zmierzyć się z różnymi poglądami i pomysłami.
N.S.: Stanowiąca jeden z filarów kampusu CIC Fundacja Venture Café przypomina podczas swoich wszystkich eventów, że innowacja to nie jest rocket science, a innowatorem może być każdy. To są nie tylko loty w kosmos, lecz także np. zoptymalizowanie jakiegoś procesu nie na podstawie długoletnich badań i danych, ale zrobienia czegoś po swojemu, dzięki własnej intuicji.
Mam wrażenie, że moglibyście używać nazwy „inkubator relacji”.
N.S.: To prawda. Tym, co robimy najlepiej, jest dawanie innowatorom możliwości budowania relacji. Mogą się tu spotykać, pracować, przyjmować gości z zewnątrz. Stworzyliśmy dla nich program edukacyjno-networkingowy, który między sobą nazywamy Pretekstami do Spotkań. Nasi klubowicze budują relacje, ucząc się, wymieniając się doświadczeniami, debatując, prowadząc wspólne sesje coachingowe czy zdobywając wiedzę, jak być przywódcami w dobie transformacji cyfrowej poprzez uczestnictwo w Akademii Lidera Przyszłości. Ponad 90 proc. wydarzeń organizujemy na miejscu, ponieważ ogromne znaczenie w dziedzinie budowania relacji ma właśnie ta kawa przed wydarzeniem i to, co dzieje się w kuluarach. Możliwość bezpośredniego spotkania z ekspertami to coś, co nas wyróżnia. Warto raz jeszcze podkreślić, że w ten sposób realizujemy nadrzędny cel – zbudowanie sieci innowatorów, którzy będą wpływali na los przyszłych pokoleń i inicjowali pozytywne zmiany, jeśli chodzi nie tylko o ochronę klimatu, lecz także społeczeństwo.
Jak zostać klubowiczem Trend House?
N.S.: Trzeba przejść proces rekrutacji. W praktyce najczęściej zdarzają się osoby, które zostały wcześniej polecone, choć nie jest to wymóg. Słowem – w tym przypadku dobrze działa marketing szeptany. Kandydatowi przedstawiamy formularz z pytaniami, które pozwolą nam go poznać. Następnie robimy research środowiskowy i internetowy na temat jego działalności. Kolejny krok to bezpośrednia rozmowa, która służy temu, żeby przede wszystkim poznać się osobiście i przekonać, czy kandydat pasuje do naszej społeczności i czy będzie chciał być jej aktywną częścią.
Skąd wziął się pomysł Trend House?
N.S.: Inspirację stanowiła historyczna pracownia wynalazcy, w której spotykali się z nim inni uczeni, inspirując się wzajemnie. Infrastruktura Trend House jest przygotowana w taki sposób, żeby prowokować wspólne działania. Długo nad detalami pracował Aureliusz Górski, poprzedni dyrektor Fundacji Venture Café, który był pomysłodawcą Trend House. Przygotowaliśmy miejsca spotkań odpowiednie do realizacji kolejnych etapów powstawania projektu. Są to Design Room, Research Room i Strategy Room, odzwierciedlające kolejne etapy: tworzenie nowej idei, jej weryfikację i budowę strategii realizacji. Wielu klubowiczów traktuje ten klub jako azyl, miejsce, gdzie wśród znajomych twarzy mogą odpocząć od zgiełku miasta, porozmawiać ze sobą. Bardzo mnie cieszy, że zapraszając osoby z zewnątrz, czują się współgospodarzami tego miejsca. Regulamin klubu nie jest rozbudowany, bo zasady współżycia naszej społeczności opierają się na tym, by wszyscy mogli z niego korzystać w sposób zgodny ze swoimi potrzebami.
N.S.: Warto podkreślić, że Trend House jest jedynym takim klubem na świecie, a pomysł zrodził się w Warszawie. Zarządzamy nim we dwie z Dominiką. Myślę, że element kobiecości ma pewien wpływ na poziom empatii i sposób budowania relacji w klubie. Jestem z wykształcenia andragogiem (specjalistą edukacji dorosłych) i trenerem kompetencji miękkich specjalizującym się w komunikacji. To, co robię, jest bardzo inspirujące. Integrując nasze środowisko, właśnie miękkie kompetencje wykorzystuję w pełni. Czasem muszę tłumaczyć światy różnych osób, by zorientować się, kogo z kim i kiedy warto skontaktować.
Uprzedziła pani kolejne moje pytanie o doświadczenie zawodowe z okresu sprzed CIC.
N.S.: Jestem absolwentką Uniwersytetu Warszawskiego, zawsze dodaję też, że batoraczką. Ukończyłam Liceum Stefana Batorego i jest to duża część mojej tożsamości. Jeśli chodzi o doświadczenie zawodowe, to pracowałam w branży szkoleniowej. Poznałam świat szkoleń zarówno od strony organizacyjnej, jak i trenerskiej. Na początku mojej drogi zawodowej uczestniczyłam w specjalnym programie skierowanym do młodych osób Kompendium MBA, w którym doświadczeni managerowie zaszczepili we mnie podejście, że zarządzanie to przede wszystkim odpowiedzialność. Zdobyłam także doświadczenie w e-szkoleniach, odpowiadając za rozwój biznesowy wyszukiwarki szkoleń i platformy e-learningowej. A później zmieniłam branżę i przez kilka lat zarządzałam usługami cateringowymi dla kilkusetosobowych produkcji telewizyjnych Polsatu, np. „Twoja twarz brzmi znajomo”. Była to prawdziwa szkoła życia i zarządzania w kryzysowych sytuacjach. Uważam, że ktoś, kto spędził choć trochę czasu w HoReCa, poradzi sobie wszędzie. I po tym ciekawym doświadczeniu kształtującym mój charakter postanowiłam wrócić do budowania biznesowych relacji przez edukację.
rozmawiał Piotr Cegłowski